niedziela, 11 września 2005

Z xian do chengdu

drugi dzen w Xian minal dosc szybko. Poszlismy na dlugi zwiedzaniowy spacer. Bylismy w swiatyni taoistycznej, ukryej wsrod przedmiejskich slumsow. Pozniej w antycznej kserokopiarni - Muzeum Kamiennych Stell. Chinczycy kiedys wpadli na pomysl, by wazne pisma - Konfucjusza, zasady podatkowe, kaligrafie, podreczniki - wykuwac na kamiennych tablicach, tak by mozna bylo przylozyc do nich kartke i nasaczonym tuszem stemplem, odbic sobie tekst.  Bylismy takze w gwarnej dzielnicy muzulmanskiej. Bylo to ciekawe doswiadczenie, spotkalismy sie z zupelnie niespodziewanym klimatem Chin. Brudno, tysiace straganow, poukrywane w bramach meczety, i stoisko na stoisku. Sprzedaja wszystko - od watroby wolowej, przez chinskie gry planszowe, po przepyszne halwy i ciastka. Zjedlismy tam tradycyjna Xianska kolacje, czyli zupe plus szaszlyki z czegosieda. Bardzo pikantne, dzieki nadmiarowi papryki i kuminu. Nastepnego dnia - pociag do Chengdu. Jechalismy przez niesamowite zamglone gory, przez setki tuneli. Sprobolwalismy tez lokalnego Warsa, ale nie umywa sie on od legendarnych parowek po zbojnicku - u nas w kraju. W Chengdu padalo. Polowa wycieczki zaczela niestety malkontencic, zwlaszcza ze hostel w ktorym mielismy sie zatrzymac, okazal sie byc jeszcze zajety i musielismy czekac w pokoju "zastepczym". By nie tracic czasu - namowilem Zlotego bysmy pojechali jak najszybciej (tu ulubione turystyczne slowo: ) zaliczyc pandy.  Wycieczka byla dosc krotka, 10 km na polnoc od miasta, do osrodka badawczego, gdzie reprodukuje sie ten wymerajacy gatunek. Troche bylo jak w zoo, ale widzielismy i malenstwa i wieksze pandziatka i pandasy ogromniasy. Byly tez pandy czerwone i bardzo ciekawy film. Wiec wrocilismy zadowoleni. I z pewna obserwacja gatunkowa - ze misie przypominaja nam naszych dwoch kolegow - jednego wlochatego, drugiego od butelki. Ale to dopiero widac na nakreconym aparatem filmie, ktory po powrocie. Wrocilwszy do hotelu (bedac mloda lekarka:) zrobilismy pranie. Jak dwa tatowujki w bokserkach, recznie wypralismy tone ubran. Uwaga dziewczyny. Umiemy procz tysiaca innych rzeczy tez prac! Po poludniu, mocno zmeczeni, wybralismy sie do swiatyni buddyjskej, gdzie udalo sie obejrzec nabozenstwo odprawiane przez mnichow. Bardzo ciekawe doswiadczenie. A pierwsze wrazenie Zlotego - ze przypomina to szantymena i zaloge - bo mnich glowny wali w beben i podaje nute a reszta mu odspiewuje. Najedlismy sie na kolacje z kilogram grillowanych przysmakow i poszlismy spac.  A dzis rano (kolo dwunastej) sie obudzilismy i stwierdzilismy - nic nie robimy. Poszlismy jedynie na poblisku bazarek, wybralismy sobie kroliczka, ktorego nam przepysznie wyfiletwali i przyrzadzili. A teraz po zjedzeniu "go", siedzimy sobie weseli w kafejce. Skad pozdrawiam.

Zdjęcia z Chengdu

21 komentarzy:

  1. Heheheeh, Szyszka masz racjię, zZłoty to pewnie ze wzruszenia obgryzał paznokcie, nie????hehehhe, Brachu co Ty tam robisz w ogóle??cieszę sie.Wiesz co??ostatnio udło mi się pogadać z Jędrulką na GG i podobno była juzu Was 21 a u mnie dopiero 15 dochodziła...pytałam czemu Tynie na GG, ale Jedrek powiedział, ze nie masz dostępu to GG...szkoda, bo bym se z Tobą chętnie pogaworzyła...brakuje mi Ciebie i tego , ze jestes kidey trzeba pogadać:)))) Dobry Braciszek z Cibie, i jak Cię nie ma to dopiero rozumiem, co to znaczy mieć brata:))) i wiesz???( Uwaga Złotówa się uzewnętrznia;)))heheheh To , ze mam Ciebie to duzemszczeście, bo zawsze jestes i tak juz...ale sie melancholyjniezrobiło...hehehheh, trzymka sie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pandy byly niesamowite, sliczne i urocze, okazaly sie maksymalnymi leniuchami tak leniwymi ze nawet nie chcialy sie podniesc by wziac sobie zarcie czyli pedy bambusa, zreszta od tego leniuchowania maja wygniecione i wytarte futro na dupie tudziez na plecach w poblizu tylka. Pomino swojej pozornrj niezgrabnosci i powolnosci sa bardzo sprawne i silne, a jak smieszmie mrucza i kwila gdy np. nie moga sie zmiescic pod poprzeczka a nie chce im sie przejsc gora- co oczywiscie wymaga wysilku...hahaha.Skojazenie z dwoma naszymi kolegami a wszczegolnosci z tym grubszym jest jak najbardziej na miejscu a podobienstwo zachowan wrecz uderzajace.Przekonalem sie rowniez ze wsrod pand podobnie jak u ludzi panowie sa zazwyczaj bardziej leniwi i taka pani panda byla zmuszona pomoc swojemu partnerowi przejsc przes plot lapiac go za skore przy karku i przeciagajac za ogrodzenie gdy ten nieporadnie machal lapami probujac zlapac rownowage - krotko mowiac przetargala go jak worek kartofli(moze byl nawalony!!hahah). Generalnie odczuwamy zmeczenie zwiedzaniem kolejnych swiatyn, parkow, atrakcji itp.Obaj z niecierpliwoscia czekamy na wjazd do wietnamu. Co do zarcia coraz to nowe rzeczy nam sie zdazaja tak jak np dzisiejszy krolik(a jeszcze 10 min temu mozna go bylo poglaskac - dobre co???), ale byl smaczniutki. piszcie do nas i dopingujcie. caluje i pozdrawiam. zloty

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę!!! Ale one są cudowne!!! oczywiście Miśki...!!! co u Was? jak wasze brzuszki? ciekawe ile wam kilogramów przybyło?...hihihi

    OdpowiedzUsuń
  4. No Złoty, widziałeś prawdziwą Pandę.....i jak, ryczałeś ze wzruszenia? Buuhahahaha.Masz pozdro od Zeni "O Boooooszeee, niech no tylko Piotrus jakąś chorobę złapie.....i Nas zarazi, ale pozdrów go". Hehe.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. zakochalam sie w tym miasiach!!! one sa sliczne czarno biale sa najpiekniejsze:) chlopaki przywiezcie jedna ze soba! Jedrzej trymalbys jednego slicznego misia u siebie w domu!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. z tym królikiem to troszke przesadziłeś Złociutki... ale cieszę się, że dajecie sobie radę... i że jesteście tak strasznie dzielni... super chłopaki... duże buziaki... i mocno ściskam... papatki

    OdpowiedzUsuń
  7. chcialem zauwazyc,ze pandy sa mistrzowskie. Kapsel i ja jak dwie krople wody :).Kapsel to ten lezacy a ja to siedzacy obox.juz sie nie moge doczekac filmiku ;). a zarcie to z tego co widze tez sliczne ale chyba i ostre bo tam sama papryka jest.pozdrawia Was leniwa panda,ktora chyba zaraz zasnie :) ....chrrr....(jak stary zlew ;) )

    OdpowiedzUsuń
  8. Złoty, za tego królika masz zakaz odzywania sie do mnie, do Zeni tez, bo prosiła, mam nadzieję że Chong Po Dupa Cię znajdzie, i też Cię pogłaszcze a za 10 min zje...juz nie czytam Waszych przygód

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy już mówiłam,że zazdroszcze. I po czym tu się relaksować.Przecież widok tych pand, to istny relaks. WOW!

    OdpowiedzUsuń
  10. droga szyszko, zwierzaki sa po to by je jesc.Niewazne czy swinia, kurczak, kaczka, krolik czy cezun.. Wazne zeby bylo smaczne i ekstremalne.Teraz czekamy na wjazd do wietnamu bo tutaj to dopiero jest raj: weze, zaby, szczury, robale itp. miamniam....ouuuchcha. nie ma co sie obrazac bo jak bys zobaczyla ile ich sie tu zabija i zjada i to w jakich warunkach to bys dopiero zbaraniala, a tak przynajmniej tu nie ma nawiedzonych animalsow bo napewno z samego widoku by dostali zawalu.Dlatego moja powiastaka jest istnym sofcikiem, ot takim przerywnikiem w podrozy. pozdrawiam cieplo i oczywiscie czytaj dalej nasze perygrynacje. pozdro 4all zloty

    OdpowiedzUsuń
  11. No i już. Poczytałem, obejrzałem i już mi się całkiem nie chce pracować. Dzięki, chłopaki... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się z przedmówcą, Trzymajcie się chlopaki, na tym długim szlaku i uważajcie choroby we Wietnamie :-) !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. choroby od razu. dajcie im spokoj z takimi textami.przeciez chlopc wiedza na co uwazac (chyba) a po drugie sa szczepieni (ze soba i beda uwazac) pzdro od pandy

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyprawa jaksiemasz ;) superb! A pandy wykapane chłopaki. a może chłopaki wykapane pandy? ;> Miłego dalszego wyprawiania się i nie zbłądźcie tam ;) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  15. w czsie podrozowania czlowiek ma duzo czasu by pomyslec o sobie i tym co go otacza, o tym co robi i tak naprawde kim jest.... nie jest to ani fajne ani mile tym bardziej gdy nie ma sie jakiegos cieplego punktu zaczepienia.Potrzba bliskosci kogos drugiego jest jak dla mnie przytlaczjaca, to nie jest tak ze jasets 9 tys. km od domu i jestes poprostu szczesliwy, brakuje ci tych wszystkich ktorzy zostali gdzies tam, i tak naprawde nie pamietaja o Tobie....gdy realizuje sie swoje marzenia ktore sie planowalo z kims(...?) to juz nie jast to samo.niby fan a jednak, siedze sobie w tropikach jak to mowi Jedrzej, i jakos nie czuje sie wyjatkowo.Cieszy mnie to ze slysze w glosniku Ode do Mlodosci i czuje sie Europejczykiem, czuje zapach tandetnej pizzy i wiem ze to jest moj dom, czuje smak wodki w ustach i leze na materacyku i czuje sie jak na lodce....tylko brakuje szumu wiatru i kolysania fal...w sumie takie glupie bo przeciez to zupelnie co innego, a jednak.Realizacja marzen zawsze musi byc poprzedzona kolejnym marzeniem bo gdyby go nie bylo nie bylo by do czego zmierzac....pisze to wszystko bo mam taka potrzebe i dla tych co mysla ze podrozowanie to tylko przyjemnosci.Czlowiek w podrozy zawsze pozostaje sam ze soba, czy to w podczas nocnego przejazdu pociagiem czy przy zasypianiu w nowym miejscu... samotnosc to nie brak kolegow czy nawet przyjaciol to brak ciepla ktory mozesz sie otulic nawet z odleglosci 9 tys km.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pandy są ekstra..kury i króliki w klatce nie są ekstra... Pewnie gdybym to widziała na żywo to przeżyłabym coś w rodzaju szoku kulturowego...no ale cóż...co kraj to obyczaj... Obiektywnie mówiąc(pomijajac biedne zwierzaki) wasze sprawozdania są super:) Zdjecia również... Dzieki Wam odbywamy własnie małą wirtualną podróż po Azji...:) Wielkie dzięki;)

    OdpowiedzUsuń
  17. ...ehh...Złoty chyba pisaliśmy komentarze w tym samym momencie...gdybym najpierw przeczytała Twój ostatni to z pewnością komentarz byłby inny albo wogóle by go nie było... PO Twojej wypowiedzi- moja jest chyba troszke "nie na miejscu"...

    OdpowiedzUsuń
  18. Złociutki... chcę, żebyś wiedział, że są w Wawie takie małe zwierzątka które codziennie o 7 rano wchodzą na ten blog, aby sprawdzić co nowego... jak dajecie sobie radę... czy wszystko u was ok... bo w kilku serduszkach siedzi sobie taki brzydal jak Ty... i martwią się o was takie małe jak ja lub troszke większe zwierzaczki... i starsznie tęsknią... i robi im sie czasami chlip chlip... mocno ściskam tak jak tylko potrafi mały zwierzaczek... trzymaj sie cieplutko... ogromne buziaki... P.S. ...i tak jesteś Brzydal za tego króliczka... pewnie miał on mamusię... i tatusia... i rodzeństwo... a taki Brzydal jak Złociutki przyszedł sobie i go zjadł... Poprostu Brzydal...

    OdpowiedzUsuń
  19. Złoty, Złoty,Złoty, wzruszyłes mnie przemową, nie o zwierzakach, bo na królika gniewam sie dozgonnie, ale o samotności...bo i ja taka teraz samotna...chlip chlip, chociaż w Polsze jestem....

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaraz sie popołaczę...... włąściwie to już mam łezy w okach:(...bo doskonale rozumiem , to co pisałeś Złociszku...doskonale...beeeeeeeeeee!!!!!!!!!!ide stąd...bo serducho sie łamie:(((( A o królikach ppisac nie będe, tym zajmuje sie Szyszka:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czlowiek w podróży zawsze pozostaje sam ze sobą i swoimi myślami (ich natłokiem). racja.. Ale nie poddawaj się tym myślom teraz, tam. wystarczająco przygnębiająco będzie w polsze jak wrócicie.. Tam _chociaż_ są widoki i w ogóle inny świat.. Który pozwala bardziej niż siedzenie w wawie, się oderwać od TYCH TAKICH myśli.. Poza tym trochę optymizmu i buddyjskiego spokoju i zdystansowania proszę sobie zaaplikować :) Jing jang, i do przodu.. hmm? 3mcie się pozdro200

    OdpowiedzUsuń