sobota, 17 września 2005

Hanoi


Hue kompletnie zalalo. Nic nie zwiedzilismy. Prysznic przez 24 godziny na dobe, zgodnie z prognoza mial trwac jeszcze tydzien. Decyzja byla prosta - ewakuujemy sie na polnoc. Tam slonce i sucho. Kupilismy bilety. Jedne z ostatnich. Bo wszyscy chceli uciekac z centrum kraju. Pociagi oblozone, wiec czekala nas podroz autobusem. Dizen spedzilismy na (niestety) internecie i obzarstwie. Wieczorem, gdy czekalismy na autobus w hotelu - wsrod innych travellersow (nowe slowo) . Okazalo sie ze polowa biur podrozy odwolala transport z powodu "nadmiaru wody". Moglo byc tak pieknie, wygodnie. A bylo cokolwiek ewakuacyjnie. [Tu uwaga techniczna dotyczaca panikujacych, zwalszcza kobiet. Uzyje za chwile slowa "powodz", ale zyjemy - nic sie nie stalo] Jechalismy autobusem. Wszystkie bagaze w korytarzu. Do zderzakow woda. Droga to bl fragment rzeki miedzy slupkami ograniczajacymi asfalt. Bylo stresujaco. Powodz jak w latach '90 poprzedniego stulecia. Korek, 20 na godzine. Co jakis czas stojace samochody i wiele nie myslacy Wietnamcy - grajacy sobie w karty po lydki w wodzie.... Azja. Dojechalismy szczesliwie. Mieszkamy w centum kolo targu rybnego. Dzis na sniadanie zjedlismy m.in. prazone larwy trzmiela. Niesmaczne. Odbebnilismy planet wg. Lonely Planet, a wieczorem pozwolilem sobie na mala sesje zdjeciowa. Efekty ponizej. Pa! Post Scriptum: Dla wszystkich obrzydzonych larwami trzmiela, nastapi informacja o tym co Zloty i Jedrzej wtrzachneli na kolacje dzis. Byly niedogotowane slimaki, lekko surowe malze i krab. Ktory jeszcze kilka chwil wczesniej nurkowal w akawarium.  Zycze milego schabowego z kapusta.

Zdjęcia z Hanoi

5 komentarzy:

  1. Cześć brzydale... jak mogliście zjeść larwy trzmiela?!!! przecież to musiało być paskudne i ble fuj... przeżyłam Króliki, ale larwy?!!! rozumiem podróż kulinarna... życzę smacznego... dobrze, że tego nie widziałam... poprostu super... jeszcze raz smacznego... trzymajcie sie cieplutko... buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. tej, a skąd wiedzieliście co jecie? spoko po ang się dogadujecie? czy po kiemu? buziaki2

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie , smacznego!!!! tprzez przyzwoitość przynajmniej mogliście napisac ze były smaczne. A tak podwójnie sie dostaje draszczy na sama myśl że jadło się robaki. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. .. a najbardziej podobalo nam sie jak pani wylowila kilka bardzo duzych krewetek ktore sobie wesolo harcowaly po akwarium, rozgrzala woka, podsmazyla czosnek i jakies przyprawi i wrzuciala zywe krewetki ktore po 1 min zrobily sie cala pomaranczowo czerwone(oczywiscie przestaly ruszac odnozami), dodala jakiegos sosu i podala panu ktory siedzial obok, poprostu pysznosci, jak nie dzis to jutro napewno idziemy sie tak samo posilic bo to wszystko jest w takich cenach ze az zal nie sprobowac... Co do larw trzmieli to byly w smaku podobne do niczego nawet jak sie je pomaczalo w cytrynie z chili... ale oczywiscie zjadliwe, maja tutaj jescze inne robaczki ktore sprzedaja zywa na targu ale jak do tej pory nie udlao mi sie ustalic gdzie i jak sie je je... moze jeszcze zdarze przed wyjazdem z wietnamu. pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  5. no to niezły deszczyk mieliście...? W Polsce to taki tylko widzieliśmy w TVP parę lat temu z Wrocławia. Ale pocieszcie się, od dziś czyli czwartku i w Warszawie kiepska pogoda. Zrobiło się zimno i pochmurno no i ... zapowiadaja deszcze. Chociaz koniec października ma być słoneczny. Ale nie wiem czy do tego czsu wrócicie? Póki co życzę Wam smacznego!!!! wszystkiego półżywego, chrzęszcząstnego, obślizgłego, głutowatego i ... karaluchy pod poduchy. Chlajta i wypoczywajta!!!

    OdpowiedzUsuń